Na wieczną wachtę odszedł dr inż. Stanisław Kuszmider, oficer polskich statków morskich,
nauczyciel akademicki, współtwórca szkolnictwa morskiego na Pomorzu Zachodnim, sybirak.
W maju skończyłby 89 lat.
Stanisław Kuszmider był m.in. założycielem Szkoły Rybołówstwa Morskiego w Świnoujściu
oraz Państwowej Szkoły Morskiej w Szczecinie. Kierował Wydziałem Mechanicznym PSM.
W latach 1968-74 oraz 1983-89 pełnił funkcję prodziekana tego wydziału. Był organizatorem
i dyrektorem (od 1974 do 1983 r.) Instytutu Technicznej Eksploatacji Okrętowej Wyższej
Szkoły Morskiej w Szczecinie. Od 1974 r. pracował na etacie profesora kontraktowego. Był
promotorem 150 prac magisterskich i inżynierskich.
Przez 25 lat pełnił funkcję ławnika Izby Morskiej przy Sądzie Wojewódzkim w Szczecinie.
Należał m.in. do Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Mechaników Polskich oraz
Stowarzyszenia Starszych Oficerów Mechaników Morskich, którego był honorowym
przewodniczącym.
W 1940 r. został deportowany z rodziną na Syberię w okolice Irkucka.
Za swoją działalność był wielokrotnie odznaczany i nagradzany. Cieszył się ogromną
sympatią współpracowników i studentów - zarówno w czasach aktywności zawodowej, jak i
po przejściu na emeryturę. ©℗
(ek)
Kurier Szczecińskim 23 luty 2016
Pogrzeb odbędzie się 26 lutego 2016r o godzinie 14 na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie
Stanisław Kuszmider - wspomnienia spisane z okazji Jubileuszu 50-lecia szkoły przez Katarzynę Lisowską
Współtwórca szkoły, dyrektor ZSRM w latach 1960 -1962; W 1962r. wezwany do organizacji
Państwowej Szkoły Morskiej w Szczecinie, pełniący tam funkcję dziekana Wydziału Mechanicznego.
„Byłem podwójnym dyrektorem w ZSRM, gdyż oprócz obowiązków dyrektora szkoły spoczywało na
mnie prowadzenie kursów zawodowych organizowanych dla floty śródlądowej.
Co zrobiłem dla szkoły? Zanim została utworzona prowadzono ze mną rozmowy w Warszawie
na temat założenia takiej placówki. Działałem więc na odległość jeszcze jako pracownik kuratorium w
Szczecinie. Jako społeczny członek Wydziału Oświaty w Świnoujściu starałem się zdobyć pieniądze
dla szkoły, znaleźć też fachowców do przebudowy internatu. Ogromną rolę w stworzeniu tej szkoły
spełnił dyrektor ówczesnej „Odry” Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich – p.
Hebel. Przedsiębiorstwo to zapisało się złotymi zgłoskami w pamięci mojej i pamięci tej szkoły.
Cóż tutaj zastałem? Zrobiony był już nabór; uczniowie mieszkali w hali sportowej przy ul. Hołdu
Pruskiego, gdyż internat dopiero powstawał z przystosowanego do celów mieszkalnych dawnego
więzienia. Dozorowałem tę przebudowę we dnie i w nocy. To chyba była najtrudniejsza rzecz do
wykonania. Spieszyliśmy się, żeby zakończyć przebudowę przed zimą. Kiedy uczniowie przenieśli się
już do internatu, weszli do swoich pokoi – odczuliśmy uroczystość tego momentu.
Należało teraz pomyśleć o związkach ZSRM z morzem. Szkoła pozyskała dwie łodzie
ratunkowe. Od Przedsiębiorstwa Rybołówstwa Morskiego „Arka” w Gdyni otrzymałem jacht
szkoleniowy, dwumasztowy szkuner - „Zew Morza”. Urósł wówczas prestiż szkoły. Od „Odry”
pozyskałem trawler „Wda”, uszkodzony co prawda, ale oddano nam wyremontowany. Ten statek
przemianowany został na „Emilię Gierczak” i stał się pełnomorskim statkiem szkoleniowym. Urosło
znaczenie szkoły; praktyki mogli odbywać u nas nawet studenci ze Szczecina. Szkoła zyskała więc
charakter morski.
Miłe wspomnienie budzi we mnie szkolna orkiestra, która powstała dzięki jednemu z wychowawców
- byłemu członkowi Orkiestry Marynarki Wojennej. Mianowicie wystąpił on z propozycją
poprowadzenia takiej orkiestry. Z tym pomysłem zwróciłem się do „Odry”. Okazało się , że kiedyś
orkiestra istniała w tym przedsiębiorstwie, wszystkie zaś instrumenty zamknięte są w magazynach.
Nie było więc kłopotu z instrumentami – wszystkie otrzymaliśmy. I tak zostały przygotowane dwa
pierwsze marsze, które szkolna orkiestra (ubrana w mundury Marynarki Wojennej) zagrała w
pochodzie pierwszomajowym. Był to fakt, dzięki któremu szkoła zaistniała na forum.
Śmieszy mnie dzisiaj fakt, że pewnego razu sprowadziłem z Koszalina samochód do nauki
jazdy. Posiadałem uprawnienia instruktora i uczyłem kursantów za darmo w ramach zajęć, dzięki
temu kończyli szkołę z prawem jazdy w ręku. Niektórzy uczniowie pytali: „Po co nam to?” Później
jednak dziękowali, że prawo jazdy bardzo im się przydało.
Zdarzały się oczywiście sytuacje, w których musiałem dyscyplinować swoich uczniów – pewnego razu
zabrakło ich na zajęciach. Okazało się, że ukryli się na poddaszu – wykurzyliśmy ich stamtąd wodą z
hydrantu.
Dobrze, że nowy budynek szkoły stanął w takim miejscu jak Warszów, blisko wody. Bardzo
ważne jest według mnie urządzenie gabinetów specjalistycznych na wysokim poziomie. Kadra
kierownicza i nauczycielska budzi zaufanie i potrafi wykorzystać zaplecze naukowe, pomoce, którymi
dysponuje szkoła. Tam, gdzie jest dobre kierownictwo, potrafiące zorganizować sobie kadrę
pedagogiczną, panuje porządek. Cieszę się, że pani dyrektor – M. Baranowska nie zapomina o
ludziach, za to serdecznie dziękuję. Czuję się Waszą cząstką.